Owczarki niemieckie to moja miłość i pasja. Od małego dziecka były w moim domu, choć przyszło mi mieszkać w bloku, w 4-osobowej rodzinie. Namowa rodziców na psa tej właśnie wielkości, to duże osiągnięcie – dlatego wielkie podziękowania dla nich za to, że nie chcieli zabrać mi tej wielkiej pasji.
Do roku 1982 posiadałem niestety tylko psiaki nierodowodowe. W tymże roku nabyłem swoją pierwszą rodowodową sunie Betę, pięknego koloru wilczastego. Przeżyła niestety tylko osiem miesięcy z powodu „dobrego sąsiada”.
W 1983 roku zapisałem się do ZKWP w oddziale Bielsko-Biała nabywając, w hodowli „Z Kokoszyckiej” Pana Jana Zemło z Wodzisławia Śląskiego, pieska o imieniu Lord, po suce Limba ze Sważewskiej Stanicy. Wtedy mając już 23 lata wiedziałem co chcę i jak chcę robić. Lord, wyuczony przeze mnie, był już nie do otrucia i w zawodach psów policyjnych mógł startować bez żadnych problemów. Nie był to jednak pies wystawowy i moje członkostwo w związku nie było cały czas kontynuowane.
W 1995 roku już bez Lorda, ale z rodziną, czyli żoną i dwójką dzieci, wyprowadziłem się na wieś nabywając pieska Lanzo „Z Iglastego Lasku”, lecz nadal nie miałem szczęścia, przeżył tylko 3 lata. Następnie nabyłem pieska Nero „Z Mrzygłodu”, który przeżył swoje 14 lat wraz z dokupioną później mu towarzyszką Beliną „Spod Kolejowego Mostu”. Tworzyli bardzo fajne stadko, lecz całkiem niewystawowe.
W 2010 roku przechodząc na emeryturę (stąd właśnie przydomek hodowlany, ponieważ pracowałem jako górnik strzałowy, w gwarze śląskiej nazywany „hajerem”), już z myślą o hodowli, zakupiłem suczkę Ritę „Vincentus”, postaraliśmy się, aby została sunią hodowlaną. W 2012 roku dokupiliśmy jej towarzysza – Arminius „vom Zellwaldrand” (Niro). Będziemy się starać uzyskać dla niego prawa reproduktora i dążyć do sukcesów hodowlanych.
Tadeusz Smaza